SZKOCJA
Po raz szósty reprezentacja naszego Klubu wybrała się do źródeł 1 Samodzielnej Kompanii Commando w Szkocji. Nasz pobyt, który trwał od 1 do 8 kwietnia, tradycyjnie rozpoczęliśmy lecąc samolotem do Edynburga. Drugiego kwietnia zaczęliśmy podbój Szkocji. Pierwszym naszym celem stało się Stirling, w którym odwiedziliśmy monument poświęcony Sir Williamowi Wallace, który jest jednym z największych szkockich bohaterów. Następnie udaliśmy się do muzeum Bleck Watch w Perth. Dalej swe kroki skierowaliśmy do pobliskiego Falkland Palace, gdzie w zamkowej kaplicy wotum dla Matki Boskiej złożyli spadochroniarze gen. Sosabowskiego. Tego samego dnia odwiedziliśmy również Kościół p.w. Św. Jana w Cupar, w którym formowała się Kompania Commando. W drodze powrotnej na chwilę zatrzymaliśmy się w ruinach Largo House. Środa, trzeciego kwietnia, to dzień poświęcony na wyprawę do szkockiej stolicy-Edynburga. W pierwszej kolejności skierowaliśmy się na Corstorphine Hill Cemetery, na którym pochowanych jest ponad stu żołnierzy I Korpusu zmarłych podczas pobytu w Szkocji. Kolejnym celem w Edynburgu był niedźwiadek Wojtek, którego szukaliśmy już kilkakrotnie. Okazało się, iż w zeszłym roku byliśmy bardzo blisko tablicy poświęconej temu słynnemu zwierzakowi. Tym razem docieramy do niej bezbłędnie. Dalej kierujemy się do pracowni Macdonald Armouries, gdzie wyrabiane są jedne z lepszych replik sztyletów F-S. Zmierzając w kierunku historycznego centrum Edynburga odwiedziliśmy po drodze Dom SPK, a następnie zwiedziliśmy manufakturę produkującą tartan i kilty. Następnie udaliśmy się do „Świata Whisky”, gdzie mogliśmy zapoznać się z historią i gatunkami tego szkockiego napoju. Nieodrębną częścią zwiedzania była lekcja degustacji tegoż trunku. Na zakończenie pobytu w stolicy udaliśmy się na kolejny cmentarz i oddaliśmy honory majorowi Maciejowi Zajączkowskiemu. Czwartego kwietnia pojechaliśmy w okolice Achnacarry - naszego celu wszystkich wizyt w Szkocji. Po drodze jeszcze zwiedziliśmy Blair Athol Distillry- to co wczoraj poznaliśmy w teorii, dziś mogliśmy sprawdzić w praktyce. Z ciekawostek należy wymienić, iż 99% produkcji z tej destylarni odbiera znany w naszym kraju Bell`s. Następnie nasze kroki skierowaliśmy nad słynne jezioro Loch Ness. Na miejscu zwiedziliśmy ekspozycję poświęconą poszukiwaniom Nessi. Piątek, na ten dzień mieliśmy zaplanowanych kilka wariantów zwiedzania. Z uwagi, iż panowała tego dnia wspaniała pogoda, postanowiliśmy zrobić to, do czego przymierzaliśmy się już kilkakrotnie, a mianowicie zdobyć najwyższy szczyt Szkocji- Ben Nevis. Ruszyliśmy ostrym tempem z samego rana po szkockim śniadaniu. Na parkingu, gdzie rozpoczyna się szlak, spotkaliśmy mnóstwo miejscowych, przygotowujących się do wspinaczki. Słońce grzało mocno w twarze, ani milimetra deszczu, jakby to nie było w Szkocji. Mozolnie pniemy się pod górę. Po trzech godzinach wędrówki, na szczycie stanęliśmy tylko w trójkę: nasz gospodarz Mały, Leszek były żołnierz 62 Kompanii Specjalnej i autor tego tekstu Stary. Choć sam szczyt nie jest jak na polskie warunki wysoki (1344 m n.p.m.) to podejście zaczyna się praktycznie z poziomu morza. Na szczycie również panowała wspaniała pogoda, dzięki której przez chwilkę mogliśmy podziwiać wspaniałe widoki. Tego samego dnia odwiedziliśmy jeszcze muzeum Klanu Cameron`ów i zmęczeni wróciliśmy do bazy w Spean Bridge. W sobotę z samego rana zaczęliśmy od przeglądu mundurowego i musztry w bazie. Następnie udaliśmy się do Achnacarry, gdzie przewidziane było historyczne szkolenie z zakresu obsługi LKM Bren, organizacji zasadzki, obserwacji, pierwszej pomocy oraz walki wręcz i orientacji w terenie. Po intensywnym poranku ruszył Marsz Pamięci. Tradycyjnie zatrzymaliśmy się pod Commando Memorial, przy którym oddaliśmy hołd szkolonym tutaj żołnierzom i złożyliśmy wiązanki kwiatów. W tym ważnym dla komandosów miejscu, odbyła się również ceremonia wręczenia Brązowej Odznaki 45-lecia 62 Kompanii Specjalnej jednemu z najstarszych stażem członków klubu st mar. rezerwy Mariuszowi Majchrzakowi. Wieczorem wszyscy uczestnicy marszu spotkali się na uroczystej kolacji. Niedziela… po śniadaniu mieliśmy brać udział w marszobiegu ze stacji kolejowej do Achnacarry, lecz intensywność poprzednich dni nie dała nam na to szansy. Jednakże, aby dnia nie zaliczyć do zmarnowanych to o godzinie 10:00 udaliśmy się na miejscowy wodospad, gdzie wzięliśmy kąpiel w lodowatej wodzie. Po tym miłym akcencie wróciliśmy do siedziby naszych gospodarzy w Fife, gdzie do późnych godzin nocnych dzieliliśmy się wrażeniami z pobytu w Szkocji. Poniedziałek to już nieuchronnie dzień powrotu do kraju….

Na zakończenie pragnę podziękować
Stefanowi i Małemu za opiekę z dala od ojczyzny.
Pitowi za dostarczenie broni.
Patrickowi za przygotowany program.
Oraz wszystkim uczestnikom imprezy z Holandii, Polski, Szkocji i innych zakątków Wielkiej Brytanii za niepowtarzalna atmosferę i wspaniała przygodę.